Nerwowo za ladą. Unijne przepisy ością w gardle producentów łososia, odczują je również kupujący
Nerwowo za ladą. Unijne przepisy ością w gardle producentów łososia, odczują je również kupujący
Świąteczny szał zakupowy w pełni. Polacy tłumnie odwiedzają sklepy, kompletując wigilijne menu, jednak po drugiej stronie lady napięcie rośnie. Nowa unijna dyrektywa, która wprowadziła rygorystyczne zmiany w procesie przetwórstwa ryb, stawia producentów i sprzedawców łososia wędzonego w trudnej sytuacji. Czasu na dostawy jest mniej, ceny rosną, a świąteczny popyt tylko potęguje wyzwania. Sytuacji nie ułatwiają cięcia kadrowe i wstrzymane rekrutacje.
Jak wynika z danych Polskiego Stowarzyszenia Przetwórców Ryb (PSPR), w polskim sektorze przetwórstwa ryb zatrudnionych jest około 20 tys. osób, z czego 6 tys. zajmuje się przetwórstwem łososia i nie narzeka na brak pracy, bo aż 17% ryb eksportowanych tylko z Norwegii trafia do Polski, gdzie są poddawane procesom przetwarzania. Tych nad Wisłą realizujemy bardzo dużo. Rocznie importujemy bowiem około 240 tys. ton łososia norweskiego, co przekłada się na wartość blisko 1,4 miliarda euro. Pod względem obrotów nasz krajowy sektor przetwórstwa rybnego plasuje się na trzecim miejscu w Unii Europejskiej, osiągając 3,423 miliarda euro (12-procentowy udział w rynku). W 2022 r. łączna wartość obrotów branży rybnej w Polsce wyniosła 16,08 miliarda złotych. Nasz kraj eksportował produkty rybne do 86 państw na kwotę 2,8 miliarda euro. Łosoś odgrywa w tym eksporcie kluczową rolę – stanowi 60% wszystkich wyrobów rybnych wysyłanych za granicę, z czego 54,8% to łosoś wędzony. Produkty z łososia odpowiadają za 4% całkowitego eksportu polskiej żywności.
Wprowadzenie nowych regulacji unijnych w branży rybnej, szczególnie dotyczących procesu stiffeningu (usztywniania ryb), wywołało istotne zmiany w funkcjonowaniu polskich producentów wędzonego łososia. Dyrektywa wprowadziła limit czasowy 96 godzin na podmrożenie ryb przed ich pokrojeniem w plastry. Choć ta zmiana była znana od zeszłego roku, a sam przepis wszedł w życie w kwietniu, jego najbardziej problematyczny punkt obowiązuje dopiero od listopada. Ten czas okazał się niewystarczający dla wielu firm, które stanęły przed szeregiem wyzwań logistycznych, produkcyjnych oraz kadrowych.
Główne skutki dla branży i rynku pracy
Nowe przepisy powodują, że eksport łososia wędzonego staje się znacznie trudniejszy. Producenci nie mogą już produkować „na zapas”, co wymusza reorganizację łańcucha dostaw i skrócenie procesów produkcyjnych. To z kolei podnosi koszty logistyczne i wymaga dodatkowych inwestycji, np. w sprzęt chłodniczy o większej wydajności. W efekcie ceny końcowe produktów prawdopodobnie wzrosną, co odczują konsumenci.
– Pierwsze efekty regulacji są już widoczne również na rynku pracy. Obecnie obserwujemy znaczne zmniejszenie zapotrzebowania na pracowników w sektorze przetwórstwa łososia, co wyraźnie dało się już odczuć w tym sezonie. Problem nie dotyczy jednak wyłącznie grupy zatrudnianych osób – równie istotne jest ograniczenie czasu pracy w zakładach przetwórczych. Pracownicy, którzy w okresach świątecznych przywykli do wyższych wynagrodzeń dzięki zwiększonej liczbie godzin, teraz narzekają na ich ograniczenie, co przekłada się na niższe zarobki – mówi Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres. I dodaje, że producenci nie są przygotowani na zatrudnianie większej liczby pracowników, nawet gdyby pozwoliło to przyspieszyć proces przetwórczy i skrócić czas oczekiwania na plastrowanie. Wielu przyznaje, że przestrzeń zakładów przetwórczych jest niewystarczająca, aby zwiększyć moce przerobowe. Największe wyzwania pojawiają się w okresach przedświątecznych, gdy zapotrzebowanie na ryby wędzone gwałtownie wzrasta.
Konieczne zmiany
Firmy nie mają wyjścia i są zmuszone dostosować procesy produkcyjne do nowych ograniczeń czasowych. Stawia to przed nimi dodatkowe wyzwania w przewidywaniu popytu i dostosowywaniu oferty do wymagań sieci handlowych. Zamiast elastyczności produkcyjnej, muszą wdrożyć bardziej precyzyjne harmonogramy pracy i zmniejszyć ryzyko strat wynikające z braku możliwości dłuższego przechowywania produktów.
Co więcej, w obliczu braku możliwości fizycznej rozbudowy zakładów, producenci mogą sięgnąć po automatyzację, by skrócić czas produkcji i zwiększyć efektywność. Takie rozwiązanie może ograniczyć zatrudnienie w niektórych obszarach, ale stworzy też nowe miejsca pracy w działach technologicznych i obsługi maszyn.
Choć sama dyrektywa nie wymusza wdrażania nowych technologii ani specjalistycznych umiejętności, to pracodawcy będą musieli zainwestować w szkolenia pracowników, aby zoptymalizować procesy i lepiej dostosować swoje działania do nowych wymogów. Może to dotyczyć zarówno pracowników produkcyjnych, jak i działów planowania czy logistyki.
– Mniejsze zapotrzebowanie na pracowników produkcyjnych może prowadzić do zwolnień, ale także do przekształceń w strukturze zatrudnienia. Wzrost wymagań co do precyzji procesów może zwiększyć zapotrzebowanie na specjalistów ds. planowania, logistyki oraz kontroli jakości, co będzie wymagać od pracowników wyższych kwalifikacji – zaznacza Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres. – Na szczęście najwięksi producenci z większym kapitałem prawdopodobnie poradzą sobie z nowymi wymogami, inwestując w automatyzację i dostosowując procesy produkcyjne do obowiązujących regulacji. Mniejsze firmy, które nie będą w stanie sprostać rosnącym kosztom i wymogom logistycznym, mogą zostać zmuszone do zamknięcia działalności lub fuzji z większymi podmiotami. Zamykanie linii produkcyjnych czy częściowe zmniejszenie produkcji wpłynie szczególnie na powiaty lęborski i słupski, gdzie branża rybna jest jednym z głównych pracodawców – dodaje Iwona Wieczyńska.
Holding Grupy Progres jest jedną z największych agencji HR wśród firm z branży posiadających 100 proc. polskiego kapitału i działających na terenie całego kraju. W jej skład wchodzą spółki, z których najstarsza na rynku funkcjonuje od 2002 r. Grupa wspiera przedsiębiorstwa w całej Polsce w zakresie pracy tymczasowej (Progres HR), doradztwa biznesowego i szkoleń (Progres Consulting), rekrutacji stałych (Progres Permanent Recruitment), a także optymalizacji procesów (Progres Advanced Solutions). Rocznie zatrudnia niemal 20 tysięcy pracowników i realizuje 1,5 tysiąca projektów rekrutacyjnych. Posiada kilkadziesiąt oddziałów w Polsce i za granicą. Organizacja była wielokrotnie nagradzana w prestiżowych konkursach, plebiscytach i rankingach tj. m.in. Diamenty Forbesa (2017 r. – laureat), Gazele Biznesu (2020 r. – druga najdynamiczniej rozwijająca się firma w Polsce), Medal Europejski (2021 r.), Lider Polskiego Biznesu (2022 r.), Firma Przyjazna Cudzoziemcom (2022 r.) czy Ambasador Polskiej Gospodarki BCC (2023 r.). Grupa Progres jest członkiem Stowarzyszenia We!come – zrzeszającego pracodawców zatrudniających cudzoziemców w Polsce, posiada też certyfikat Równości Płac przyznawany przez Business Center Club.