Polskie firmy wypadkowe – nieprzeszkoleni, niedoinformowani pracownicy, przełożeni na bakier z onboardingiem i zasadami BHP
W pierwszej połowie 2025 r. w Polsce doszło do ponad trzydziestu tysięcy wypadków przy pracy – wynika z danych GUS. Najwyższe wskaźniki wypadkowości odnotowano w woj. opolskim, śląskim i warmińsko-mazurskim. Do nieszczęśliwych zdarzeń w trakcie wykonywania obowiązków najczęściej dochodziło w sektorach: przemysłowym, usługowym i budowlanym, a główną przyczyną wypadków (41,8%) pozostaje nieprawidłowe zachowanie pracownika. Brak odpowiedniego wdrożenia zwiększa ryzyko błędów i lekceważenia zasad bezpieczeństwa – a to bezpośrednio przekłada się na liczbę urazów i absencji. Tymczasem, według badania Grupy Progres, tylko co drugi zatrudniony przechodzi onboarding przy podejmowaniu nowej pracy.
- Ponad 30,6 tys. osób ucierpiało w wypadkach przy pracy w Polsce w I połowie 2025 r. – pokazują dane GUS.
- W sumie pracownicy spędzili na zwolnieniach ponad 848 tys. dni – średnio 28 dni absencji na osobę.
- Najdłużej dochodzili do zdrowia zatrudnieni w górnictwie (48,9 dnia) i budownictwie (38,5 dnia).
- Najczęściej do wypadków prowadziło nieprawidłowe zachowanie pracownika (41,8%), a dopiero później błędy organizacyjne czy techniczne.
- Choć 72% firm deklaruje prowadzenie onboardingu, tylko 51% pracowników faktycznie przeszło szkolenie wstępne.
- Najwyższe wskaźniki wypadkowości odnotowano w woj. opolskim (2,97/1000 pracujących) i śląskim (2,94).
- Najbardziej ryzykowne sektory to górnictwo (7,78/1000), dostawa wody i gospodarka odpadami (5,50) oraz przetwórstwo przemysłowe (3,40).
- 9353 poszkodowanych odnotowano w samym przetwórstwie przemysłowym – to najwięcej ze wszystkich branż.
- Coraz częściej firmy produkcyjne stawiają na tablice bezwypadkowe, które motywują pracowników i przypominają o bezpieczeństwie.
- Wypadki zdarzają się także w trakcie delegacji – kluczowe jest posiadanie EKUZ wydanego na cele zawodowe.
Ponad 30,6 tysiąca pracowników w Polsce ucierpiało w wypadkach przy pracy w pierwszej połowie 2025 roku (GUS). Statystyki są alarmujące nie tylko ze względu na liczbę zdarzeń, ale także konsekwencje – w sumie 848 825 dni absencji chorobowej. To oznacza, że każdy z poszkodowanych w analizowanym okresie na L4 spędzał średnio niemal miesiąc (28 dni). Najkrótsze absencje po wypadkach notowano w sektorach biurowych i usługowych. W informacji i komunikacji jeden poszkodowany spędzał średnio 18,5 dnia na zwolnieniu, a w działalności finansowej i ubezpieczeniowej – niespełna 19. Niewiele dłużej trwała rekonwalescencja w ochronie zdrowia i pomocy społecznej – średnio 19,4 dnia na osobę. W działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej absencja sięgała przeciętnie 21,8 dnia, w zakwaterowaniu i gastronomii – 22,6, a w handlu i naprawie pojazdów – 23,9.
Nieco wyższe wartości odnotowano w edukacji (24,6), kulturze i rekreacji (24,9) oraz administracji publicznej i obronie narodowej (25,8). W pozostałej działalności usługowej średnia absencja wyniosła 26,4. Dokładnie tyle samo co w skali ogólnopolskiej – 27,7 – trwały zwolnienia w transporcie i gospodarce magazynowej. Zbliżony wynik miała obsługa rynku nieruchomości (28,2)
Znacznie dłużej trwało leczenie w przetwórstwie przemysłowym – aż 29,8 dnia na osobę. W działalności administracyjnej i wspierającej średnia absencja przekroczyła 30 dni, a w rolnictwie i rybactwie oraz w energetyce sięgała 32. Jeszcze dłużej pracownicy dochodzili do zdrowia w sektorze gospodarki wodno-ściekowej i rekultywacji (32,3 dnia). W budownictwie średni okres absencji wynosił już 38,5, a w górnictwie – aż 48,9.
– Tak duża skala niezdolności do pracy to ogromne wyzwanie dla przedsiębiorstw. Firmy, w których dochodzi do wypadków, borykają się nie tylko z brakiem odpowiedniej liczby pracowników, ale także z koniecznością reorganizacji procesów produkcyjnych i usługowych – mówi Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres. – Braki kadrowe mogą powodować spowolnienie realizacji zleceń, opóźnienia w produkcji oraz wzrost kosztów operacyjnych, wynikających m.in. z potrzeby zatrudniania pracowników tymczasowych czy wypłacania nadgodzin obecnej kadrze. Straty ponosi również cała gospodarka – masowa absencja pracowników obniża wydajność i zakłóca ciągłość procesów. W ujęciu makroekonomicznym skutkuje to możliwym spadkiem wpływów podatkowych i zwiększeniem wydatków na wsparcie osób niezdolnych do pracy – dodaje.
Od błędów ludzkich po zaniedbania organizacyjne – najczęstsze źródła zagrożeń w pracy
Przyczyny wypadków w pracy są zróżnicowane, ale niektóre z nich powtarzają się wyjątkowo często. Najwięcej wypadków spowodowanych zostało przez nieprawidłowe zachowanie pracownika (41,8% wszystkich zdarzeń). Kolejnymi przyczynami były niewłaściwe posługiwanie się czynnikiem materialnym – 10,5%, zdarzenia niezależne od pracodawcy i pracownika, w tym działania osób trzecich lub zwierząt – 7,5%, niewłaściwa organizacja stanowiska pracy – 6,6%, niestosowanie się do przepisów BHP – 6,5% oraz niewłaściwa organizacja pracy – 5,3%. Pozostałe przyczyny, takie jak wady konstrukcyjne lub niewłaściwe rozwiązania techniczne (4,7%), niewłaściwa eksploatacja maszyn (2,3%), stan psychofizyczny pracownika, niezapewniający bezpiecznego wykonywania pracy (2,3%), wady materiałowe (2%) czy nieużywanie sprzętu ochronnego (1,9%), miały mniejszy, ale wciąż istotny wpływ na ogólną liczbę zdarzeń.
Niestety, mimo rosnącej świadomości w zakresie bezpieczeństwa pracy, pracownicy wciąż nie są odpowiednio wdrażani w swoje obowiązki i zasady BHP. Z badania Grupy Progres wynika, że aż 13% osób przyznaje, iż w przypadku zmiany miejsca zatrudnienia powodem rezygnacji mogłoby być jawne nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa w firmie, a 39% wskazuje na niebezpieczne warunki pracy. Co więcej, choć 72% pracodawców deklaruje prowadzenie onboardingów, tylko 51% pracowników przyznaje, że faktycznie odbyło szkolenie wstępne po rozpoczęciu nowej pracy.
– Brak odpowiedniego wdrożenia nowych pracowników w procedury i zasady BHP to nie tylko zaniedbanie formalne, ale realne zagrożenie dla ich zdrowia i życia. Dane jasno pokazują, że deklaracje pracodawców często rozmijają się z rzeczywistością, a szkolenia wstępne są traktowane jak formalność a nie kluczowy element budowania bezpiecznego środowiska pracy. Co więcej, niedostateczne przygotowanie zatrudnionych zwiększa ryzyko błędów ludzkich, które – jak wiemy – są najczęstszą przyczyną wypadków. Inwestycja w rzetelny onboarding i szkolenia nie tylko zmniejsza liczbę zdarzeń, ale też poprawia kulturę organizacyjną i buduje większe zaufanie do pracodawcy – podkreśla Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres.
Mapa wypadkowości w Polsce: przemysłowe regiony bardziej ryzykowne niż usługowe
Ogólny wskaźnik wypadkowości wyniósł w Polsce 2,23 poszkodowanego na 1000 pracujących. Zróżnicowanie regionalne jest jednak znaczące. Najwyższe wartości odnotowano w województwie opolskim (2,97), śląskim (2,94), warmińsko-mazurskim (2,66), zachodniopomorskim (2,63), dolnośląskim (2,53), wielkopolskim (2,50) oraz kujawsko-pomorskim (2,47). Powyżej średniej znalazły się też województwa świętokrzyskie (2,48), podlaskie (2,39) i pomorskie (2,16). Najniższe wskaźniki odnotowano w województwie małopolskim (1,62) i mazowieckim (1,63). Stosunkowo niska wypadkowość wystąpiła również w województwach podkarpackim (2,06), łódzkim (2,12), lubuskim (2,13) oraz lubelskim (2,14). Jak wyjaśnia Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres, „różnice regionalne w dużej mierze wynikają z charakteru dominujących branż. Tam, gdzie gospodarka opiera się na przemyśle ciężkim, produkcji czy budownictwie, ryzyko wystąpienia wypadków jest znacznie wyższe, ponieważ praca w takich sektorach wiąże się z większym zagrożeniem dla zdrowia i życia. Z kolei w regionach, gdzie przeważają usługi, administracja i prace biurowe, ryzyko jest zdecydowanie mniejsze. To pokazuje, jak duży wpływ na bezpieczeństwo pracowników ma struktura lokalnej gospodarki”.
Przemysł, górnictwo i dostawa wody – najbardziej ryzykowne
Najwięcej poszkodowanych odnotowano w przetwórstwie przemysłowym – 9353 osoby, handlu i naprawie pojazdów – 4601 osób oraz ochronie zdrowia i pomocy społecznej – 3507 osób. W transporcie i gospodarce magazynowej ucierpiało 2711 zatrudnionych, a w edukacji 2102. Znaczącą liczbę poszkodowanych odnotowano także w budownictwie (1495), administracji publicznej i obronie narodowej (1337), administracji i działalności wspierającej (998), górnictwie i wydobywaniu (1010) oraz dostawie wody i gospodarowaniu odpadami (926). W rolnictwie, leśnictwie i rybactwie poszkodowanych zostało 342 pracowników, a w sektorze wytwarzania i zaopatrywania w energię elektryczną 234 osoby.
W branżach usługowych skala wypadków była niższa, choć nie bez znaczenia. W obsłudze rynku nieruchomości poszkodowanych zostało 308 osób, w działalności profesjonalnej, naukowej i technicznej 428, w informacji i komunikacji 184 osoby, a w finansach i ubezpieczeniach 214. W zakwaterowaniu i gastronomii ucierpiało 446 pracowników, w kulturze, rozrywce i rekreacji 280, a w pozostałej działalności usługowej 179.
Pod względem wskaźnika wypadkowości najbardziej ryzykownymi branżami okazały się górnictwo i wydobywanie (7,78 poszkodowanego na 1000 pracujących), dostawa wody i gospodarowanie odpadami (5,50) oraz przetwórstwo przemysłowe (3,40). Wysoką wypadkowość odnotowano również w ochronie zdrowia (3,55) i transporcie (3,00). Najniższe wartości wystąpiły w informatyce i komunikacji (0,34), finansach (0,65) i działalności profesjonalnej (0,51).
Bezwypadkowe liczniki jako element kultury bezpieczeństwa
Ciekawym rozwiązaniem stosowanym w dużych zakładach produkcyjnych są tzw. tablice bezwypadkowe, umieszczane przy wejściu na teren firmy. Informują one, ile dni upłynęło od ostatniego wypadku przy pracy, a także od ostatniego poważnego zdarzenia. Takie działania pełnią funkcję prewencyjną i motywacyjną – już na wstępie przypominają pracownikom o konieczności zachowania ostrożności i przestrzegania zasad BHP. To proste, a zarazem skuteczne narzędzie budowania kultury bezpieczeństwa, które przyjęło się w wielu przedsiębiorstwach przemysłowych.
Delegacje zagraniczne a bezpieczeństwo pracowników
Warto pamiętać, że wypadki przy pracy mogą wydarzyć się nie tylko w Polsce, ale także w trakcie zagranicznych delegacji. W takich sytuacjach kluczowe staje się odpowiednie przygotowanie formalne. Pracownik, który wyjeżdża służbowo poza granice kraju, powinien posiadać Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) wystawioną na cele zawodowe.
– Nawet jeśli pracownik ma już EKUZ wydany w związku z wyjazdami turystycznymi, nie zastępuje on karty obowiązującej podczas delegacji. Brak właściwego dokumentu może skutkować poważnymi problemami – od trudności z leczeniem w zagranicznych placówkach po brak możliwości sporządzenia protokołu powypadkowego w Polsce. To pozornie drobny obowiązek, ale w praktyce decyduje o bezpieczeństwie zatrudnionego oraz sprawnym przeprowadzeniu całej procedury powypadkowej – podsumowuje Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres.