Ukraińcy uciekli przed wojną, ale nie do pracy – 1 % z nich podjęło pracę w Polsce
Ukraińcy uciekli przed wojną, ale nie do pracy – 1 % z nich podjęło pracę w Polsce
W ciągu 40 dni wojny w Ukrainie do Polski przyjechało ponad 2,4 mln osób. Mimo planów ich szybkiej aktywizacji zawodowej – do tej pory – pracę podjęło tylko ponad 1 proc. Ukraińców. Kolejni zrobią to wkrótce, jednak przełożeni gotowi na ich przyjęcie, muszą uzbroić się w cierpliwość, bo aktywizacja zawodowa chętnych do pracy Ukraińców w praktyce jest bardzo skomplikowana.
- Tylko ok. 1,2 proc. Ukraińców, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego, rozpoczęło pracę.
- Proces aktywizacji zawodowej Ukraińców wydłużył się z kilku dni do kilku tygodni.
- W ubiegłym roku NIK informował o problemach dot. zatrudniania cudzoziemców.
- Ukraińcy masowo nie rozpoczną pracy w Polsce, część pojedzie dalej np. do Niemiec lub Włoch.
- Statystyki potwierdzają, że w całej Europie, również w Polsce, kobieta imigrująca do innego kraju ma o kilkanaście proc. niższą szansę na zatrudnienie od migrującego mężczyzny czy osób miejscowych.
- Aktywizacji zawodowej nie pomoże – planowane przez Rząd – zwiększenie opłat za oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi.
Co setny obywatel Ukrainy – przekraczający granicę z Polską po 24 lutego br. – podjął pracę w naszym kraju, w sumie na etacie jest 30 tys. Ukraińców, którzy po wybuchu wojny przyjechali nad Wisłę. Pozostałe ok. 99 proc. (z ponad 2,4 mln) tworzą osoby, które dopiero będą szukać zatrudnienia. Część nie zrobi tego, bo nie planuje wiązać się z Polską na dłużej albo jest w wieku przed czy poprodukcyjnym – mają mniej niż 18 lat lub ponad 60 lat (kobiety) i więcej niż 65 lat (mężczyźni). Na krajowym rynku pracy już widać niedostosowanie strukturalne, jego skala zwiększa się z dnia na dzień. Przedsiębiorcy, którzy ochoczo planowali szybkie zatrudnienie Ukraińców, muszą zweryfikować swoje założenia kadrowe, bo proces aktywizacji zawodowej Ukraińców okazuje się w praktyce bardzo skomplikowany.
– Jeszcze przed wybuchem wojny wielu Ukraińców, przyjeżdżających do naszego kraju w celu zarobkowym, podejmowało pracę w ciągu kilku dni. Kandydatów i ich potencjał kadrowy poznawaliśmy zanim przekroczyli granicę z Polską, bo rozmowy z nimi prowadziliśmy już, gdy planowali przyjazd nad Wisłę. Obecnie proces poznawania pracownika i jego rekrutacji odbywa się w całości w naszym kraju, a czas jego przeprowadzenia wydłużył się z kilku dni do kilku tygodni. Nie trwał on tak długo, nawet gdy obowiązywały obostrzenia covidowe, a obcokrajowcy po przyjeździe do Polski i przed rozpoczęciem pracy, mieli obowiązek odbycia 10-dniowej kwarantanny– mówi Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres. – Wojna w Ukrainie jeszcze wyraźniej pokazała braki systemowe, które były widoczne już kilka lat temu. Sytuacji nie ułatwiają też obowiązujące przepisy dot. zatrudniania obcokrajowców, które ulegają zmianie i moim zdaniem w wielu kwestiach nadal trzeba je dopracować – zaznacza ekspertka.
Problemy znane od lat
O problemach w kwalifikacji zawodowej cudzoziemców spoza UE w 2021 r. informował m.in. NIK. Izba od stycznia 2017 r. do połowy 2020 r. prowadziła kontrolę zarówno organów na szczeblu krajowym, jak i wojewódzkim. Według NIK, mimo podejmowanych działań, nadal nie ma spójnego systemu uznawania kwalifikacji cudzoziemców wykształconych poza Unią Europejską. Pełne monitorowanie i analizowanie zjawiska migracji, uniemożliwiał z kolei brak funkcjonalnej bazy danych. Informacje były gromadzone w wielu niezintegrowanych rejestrach publicznych o ograniczonej użyteczności, które nie obejmowały wszystkich obcokrajowców pracujących w Polsce. W jednych ewidencjonowano na przykład wydawane pozwolenia na pracę, w innych zbierano dane o zatrudnieniu. Co więcej, żaden z tych systemów nie zawierał kluczowych, z punktu widzenia potrzeb gospodarki, informacji o kwalifikacjach imigrantów – ich wykształceniu, wyuczonym zawodzie i dotychczasowym doświadczeniu zawodowym. Zdaniem kontrolowanych instytucji nie pozwalały na to przepisy o ochronie danych osobowych.
Przyjechali i ruszą dalej?
Do 4 kwietnia br. numer PESEL otrzymało ponad 625 tys. Ukraińców, czyli mniej niż połowa osób z ponad 2,4–mln grupy, która do Polski przyjechała po 24 lutego 2022 r. (dane Kancelarii Premiera). Stworzone przepisy miały usprawnić proces legalizacji pobytu i zatrudniania. Jednak ich wdrożenie nie przełożyło się jeszcze w znaczącym stopniu na rynek pracy. Co więcej, zakładana fala pracowników z Ukrainy wywołana wojną z dnia na dzień maleje, a procent aktywizacji zawodowej uchodźców może jeszcze się zmniejszyć. Wpływ na to, będzie miało kilka czynników np. dyrektywa Komisji Europejskiej umożliwiająca uchodźcom z Ukrainy swobodny wybór kraju UE, w którym się osiedlą. Większość z nich znajduje się obecnie w państwach sąsiednich – Polsce, Rumunii, Republice Mołdawii. Prawdopodobne jest jednak, że w ciągu najbliższych tygodni nastąpią znaczące ruchy wtórne – Ukraińcy wrócą do ojczyny (do miejsc, w których będzie bezpiecznie) lub pojadą do innych krajów oddalonych od granic Ukrainy np. do Niemiec czy Włoch, które przed wojną były popularnymi kierunkami migracji wśród Ukraińców.
– Wielu pracodawców deklarujących chęć zatrudniania kobiet, które z powodu wojny przyjechały do Polski, nie bierze pod uwagę trudności pojawiających się w procesie aktywizacji zawodowej obcokrajowców. Mam na myśli nie tylko czasochłonność tego działania i koszty, które trzeba ponieść, ale też komplikacje wynikające z braku znajomości tej grupy – jej potrzeb, planów czy mechanizmów, które dotyczą imigrantów. Jednym z nich są dane potwierdzające, że w całej Europie, również w Polsce, kobieta imigrująca do innego kraju ma o kilkanaście proc. niższą szansę na zatrudnienie od migrującego mężczyzny czy osób miejscowych – mówi Magda Dąbrowska. – Bez tego typu wiedzy planowanie zatrudniania obcokrajowców może przynieść więcej szkody niż pożytku. Do tego dochodzi znajomość prawa dot. zatrudniania obcokrajowców, które w tym roku zmieniło się już kilkukrotnie. Zmiany nie są już tak powszechnie komunikowane i – jak wynika z naszej wiedzy - szykują się kolejne. Rząd planuje bowiem m.in. wprowadzić zmiany wysokości opłaty wymaganej w związku z oświadczeniem o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi, która ma wynosić aż 100 zł. Obecnie na mocy specustawy, pracodawca w przypadku Ukraińców, którzy przyjechali do Polski po 24 lutego, nie ponosi tego kosztu wcale lub w przypadku obywateli pozostałych 5 krajów z uproszczoną procedurą płaci za oświadczenie 30 zł – zaznacza Magda Dąbrowska.
Mają PESEL, ale będzie drożej
W projektowanym obecnie rozporządzeniu, zakładane jest podwyższenie wysokości wpłaty wymaganej w związku z wpisem oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi. Podyktowane jest to koniecznością zrekompensowania ubytku dochodów sektora finansów publicznych z tytułu wpłat wnoszonych w związku z wnioskami o udzielenie zezwolenia na pracę i oświadczeniami o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi. Dochody te spadną wskutek zapisów przewidzianych w ustawie z dnia 17 grudnia 2021 r. o zmianie ustawy o cudzoziemcach oraz niektórych innych ustaw (Dz. U. z 2022 r. poz. 91) dot. oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi. Wspomniany spadek dochodów wynika m.in. z wydłużenia okresu pracy, którego może dotyczyć płatne oświadczenie o powierzeniu pracy, z 6 do 24 miesięcy. Ponadto w wielu przypadkach pracodawcy będą składać oświadczenia na okres znacznie dłuższy niż do tej pory (1 oświadczenie w okresie 2 lat, dotyczące pracy w całym tym okresie, zamiast co najmniej kilku dotychczas niezbędnych do zatrudnienia).
– Przedsiębiorcy, którzy chcą legalnie zatrudniać Ukraińców i innych obcokrajowców muszą być czujni i przygotowani na nagłą zmianę przepisów. Uważam, że nasz kraj ma jeszcze wiele do zrobienia w kwestii dostosowania rynku pracy do dynamicznej sytuacji oraz otwarcia na powszechne zatrudnianie obcokrajowców. Obecnie są tworzone fundamenty takiego systemu, ale wiele jego elementów należy usprawnić np. w trakcie procesu przyznawania numeru PESEL zbierać podstawowe informacje o Ukraińcach, które pozwolą poznać ich potencjał kadrowy. Co więcej, warto też wprowadzić nowe funkcje w profilu zaufanym, który ostatnio założyło pond 100 tys. Ukraińców. Rząd, poprzez zmianę ustawy o cudzoziemcach, powinien umożliwić im np. podpisywanie umów cywilnoprawnych czy załatwianie wszelkich spraw służbowych właśnie przez ten profil, choćby przy pomocy podpisu elektronicznego. Obecnie nie ma takiej możliwości i moim zdaniem potencjał tego narzędzia nie jest jeszcze wykorzystywany w wystarczającym stopniu – podsumowuje wiceprezes Grupy Progres.
Grupa Kapitałowa Progres jest jedną z największych agencji HR wśród firm z branży posiadających 100 proc. polskiego kapitału i działających na terenie całego kraju. W jej skład wchodzą spółki, z których najstarsza na rynku funkcjonuje od 2002 r. Grupa wspiera przedsiębiorstwa w całej Polsce w zakresie pracy tymczasowej (Progres HR), doradztwa biznesowego i szkoleń (Progres Consulting), rekrutacji stałych (Progres Permanent Recruitment), a także optymalizacji procesów (Progres Advanced Solutions). Rocznie zatrudnia niemal 20 tysięcy pracowników i realizuje 1,5 tysiąca projektów rekrutacyjnych. Posiada kilkadziesiąt oddziałów w Polsce i zagranicą. Organizacja była wielokrotnie nagradzana w prestiżowych konkursach, plebiscytach i rankingach tj. m.in. Diamenty Forbesa (2017 r. – laureat) Gazele Biznesu (2020 r. – druga najdynamiczniej rozwijająca się firma w Polsce), Medal Europejski (2021 r.), Lider Polskiego Biznesu (2022 r.) i Firma Przyjazna Cudzoziemcom (2022 r.).