W logistyce liczy się czas, jednak na pracowników z Ukrainy trzeba poczekać
W logistyce liczy się czas, jednak na pracowników z Ukrainy trzeba poczekać
IV kw. roku w branży logistycznej już tradycyjnie oznacza pik rekrutacyjny. Mimo że część firm np. z sektora e-commerce nie narzekała na brak zajęć w czasach COVID-19 to wzmożona ilość pracy w logistyce czeka nie tylko w e-handlu. Pojawi się ona, gdy nadejdzie Black Friday i zniknie wraz z końcem wyprzedaży. Niezmiennie - od kilku lat - utrzymuje się również wysokie zapotrzebowanie na pracowników ze Wschodu. W tym roku na kadrę z Ukrainy, trzeba będzie poczekać min. 10 dni, a to wieczność w dynamicznie rozwijającej się branży logistycznej, w której liczy się czas. Niestety, właśnie tyle trwa obowiązkowa kwarantanna - nasi wschodni sąsiedzi muszą ją przejść zanim rozpoczną pracę po przyjeździe do Polski.
Otwartość na pracowników z Ukrainy w branży logistycznej rośnie z miesiąca na miesiąc. Z danych Grupy Progres wynika, że zapotrzebowanie na kadrę ze Wschodu w tym roku było najwyższe w lipcu i sierpniu, mimo że były to kolejne miesiące, w których nasz kraj walczył z pandemią. W wakacje do pracy potrzebowano o 25 proc. więcej Ukraińców niż w styczniu, lutym czy marcu tego roku. Przez pierwsze miesiące dominował strach i niepewność co będzie dalej. Jednak branża logistyczna jest w dość dobrej kondycji, a zapotrzebowanie na pracowników np. magazynowych nie maleje. Firmy szykują się na nadchodzący wielkimi krokami Czarny Piątek, który w tym roku z powodu restrykcji będzie widoczny szczególnie w sieci, gdy zakupowicze zaczną polować na promocje. Każde kliknięcie i zakup rzeczy oznacza pracę do wykonania przez szereg ludzi, którzy czekają po drugiej stronie komputera, by przyjąć zamówienie, spakować je i przygotować do wysyłki, a następnie dostarczyć do klienta. Część tych czynności wykonują w Polsce nasi Wschodni sąsiedzi, których do pracy w tym sektorze również nie brakuje - większość Ukraińców myślących o zarabianiu w Polsce chciałaby pracować w magazynie (66 proc.). Nasz kraj to dla nich szansa na zarobek szczególnie w czasach, gdy o etat na Ukrainie nie jest łatwo - w ciągu roku liczba bezrobotnych Ukraińców wzrosła o 59 proc.
Na Ukrainie trudno o pracę w logistyce, w Polsce jest ona od ręki, ale po kwarantannie
Jak wynika z najnowszych danych Centrum Zatrudnienia Ukrainy największym zainteresowaniem wśród kandydatów do pracy cieszą się stanowiska związane m.in. z branżą TSL – kierowca, magazynier, ładowacz i pakowacz. Niestety, sytuacja na ukraińskim rynku pracy w ciągu roku zmieniła się diametralnie i nie jest to zmiana na lepsze. Obecnie na Ukrainie oficjalnie zarejestrowanych jest 427 tys. bezrobotnych, co szósty ma szansę na zatrudnienie w swojej ojczyźnie. W ubiegłym roku o jeden wakat walczyło trzech kandydatów.
– Sytuacja związana z pandemią zdecydowanie „namieszała” również na polskim rynku pracy. Szeroko pojęta branża logistyczna z jednej strony cierpiała z powodu utraty kontraktów, braku zamówień, firmy zamykały się, wstrzymywały produkcję i redukowały zatrudnienie. Przykładem może być tu branża automotive, która dość dotkliwie odczuła sytuację związaną z koronawirusem. Z drugiej strony przeżywała istny boom widoczny szczególnie w firmach kurierskich i e-commerce, gdzie zapotrzebowanie na pracowników nie maleje. Podobnie jak otwartość na zatrudnianie obcokrajowców - pożądanymi kandydatami do pracy w tej branży są najczęściej Ukraińcy. Jednak na drodze do ich zatrudnienia stoją restrykcje wprowadzone w związku z COVID-19 – mówi Agnieszka Różańska, Starszy Specjalista ds. sprzedaży w Grupie Progres.
Firmy, które chcą zatrudniać Ukraińców muszą liczyć się z tym, że każdy z nich po przyjeździe do Polski ma obowiązek odbycia kwarantanny trwającej 10 dni. Dopiero po jej przejściu i za zgodą sanepidu może rozpocząć pracę.
Covidowe benefity dla Ukraińców
Standardami przy zatrudnianiu Ukraińców, które cieszyły się popularnością były startery sieci telekomunikacyjnej, pomoc przy zakładaniu konta w banku czy przy wypełnianiu wniosków na kartę pobytu oraz infolinia w języku ukraińskim. Obecnie to norma, o którą już nie pytają, bo w czasach pandemii kluczową kwestią jest dla nich zapewnienie bezpłatnego zakwaterowania w Polsce, posiłki regeneracyjne, darmowy transport do pracy oraz możliwość wypracowania większej liczby godzin. Są one dla nich szczególnie ważne, bo restrykcje, którym muszą się poddać po przyjeździe do Polski oznaczają dla nich 10 dni bez szybkiej szansy na zarobki.
Według Agnieszki Różańskiej, kluczowymi działaniami agencji pracy zatrudniających Ukraińców w sektorze TSL są obecnie te związane z epidemią. Pracowników ze Wschodu wspiera się w kwestiach związanych z zakwaterowaniem na czas kwarantanny i po jej przebyciu. Niemniej ważna jest koordynacja zakupów dostarczanych do osób w izolacji oraz pomoc rekruterów z Ukrainy i polskich konsultantów, proaktywne reagowanie na zaistniałą sytuację, a także stały kontakt z pracownikami przebywającymi na kwarantannie. Ważne są również procedury postępowania dotyczące koronawirusa wdrażane w większości firm - pracownicy są o nich informowani, a komunikaty przekazywane są w ich ojczystym języku. Ekspertka podkreśla, że zdrowie kadry, jej bezpieczeństwo i komfort pracy jest dla firm z sektora TSL priorytetem chroniącym przed brakiem przestojów oraz pozwalającym na ich dalszy rozwój w trudnych czasach.
W skład Grupy Kapitałowej Progres wchodzą spółki w całości z polskim kapitałem, z których najstarsza na rynku funkcjonuje od 2002 roku. Grupa wspiera przedsiębiorstwa w całej Polsce w zakresie pracy tymczasowej (Progres HR), doradztwa biznesowego i szkoleń (Progres Consulting), rekrutacji stałych (Progres Permanent Recruitment), a także optymalizacji procesów i kosztów zatrudnienia (Progres Advanced Solutions). Rocznie zatrudnia ponad 28 tysięcy pracowników i realizuje 1,5 tysiąca projektów rekrutacyjnych. Posiada kilkadziesiąt oddziałów w Polsce i zagranicą